Nie
proś o więcej i nie oczekuj przyszłości.
Tytuł: Breaking rules. Gra rozpoczęta
Autor: Samanta Louis
Strony: 370
Bohaterowie: Aaron/Andrea
Wydawnictwo: WasPos
Andrea Wilson nigdy
nie przypuszczała, że stanie się bohaterką swojej książki, a jej poukładane
życie rozsypie się jak domek z kart. Zdradzona przez wieloletniego partnera i
ojca swojej córki, przez długi czas stawała na nogi, by znowu być tym, kim była
kiedyś: pewną siebie kobietą z marzeniami. Jednak złamanego serca nie da się
tak łatwo skleić, do tego potrzebna jest nowa miłość, której Andrea unika jak
ognia.
Aaron przystojniak z
włoskimi korzeniami i szanowany deweloper, po powrocie do Chicago zamierzał
skupić się na przejęciu firmy i nie wchodzić w żadne dłuższe relacje z
kobietami. Jednakże życie bywa nieprzewidywalne. Wystarczy jedno spojrzenie w
piwne oczy atrakcyjnej brunetki, by priorytety i pragnienia Aarona zamieniły
się miejscami.
Kiedy się spotykają
oboje czują seksualne napięcie, którego nie da się zignorować. Atmosfera gęstnieje,
pragnienie się zaostrza i bum! Lądują w łóżku, z zasadą: nie proś o więcej i
nie oczekuj przyszłość. Andrea zgadza się na warunki, jakie stawia jej Aaron.
Lecz szybko zdaje sobie sprawę, że wbrew przyjętym zasadom, chce więcej Aarona.
Zasady zostają złamane,
napięcie rośnie, niepewność wypełnia każdą myśl. Demony przeszłości zostają
uwolnione i pragną jednego: Aarona. (Opis z Lubimy czytać)
Pożądanie,
jakie mną zawładnęło, oraz potrzeba bliskości zmuszają mnie do przekroczenia
wszelkich barier. Rozpaczliwie pragnę tego mężczyzny i nie liczy się nic
innego. Jestem ja i on. Nic więcej.
Andrea
i Aaron spotkali się całkiem przypadkiem i od samego początku coś między nimi
zaiskrzyło. Zgodzili się na układ, żadnych związków, tylko zabawa. Jednak z
czasem pojawia się uczucie. Czy bohaterowie będą w stanie stworzyć związek? Czy
dawne rany się zabliźnią?
Jest
to moje drugie spotkanie z twórczością autorki. Jej pierwszą książkę pt. Zła miłość objęłam patronatem. Polubiłam
jej styl pisania. Czy i tym razem Sam Louis porwała mnie na kolana?
Akcja
powieści nie pędzi na łeb na szyję. Wszystko ma swoje miejsce i czas. Spodobało
mi się również, że historia opowiedziana jest z obu perspektyw. Początkowo nie
mogłam przyzwyczaić się do imion, ponieważ poznałam ich jako Anetę i Patryka. Jednak
nie wpłynęło to na jakość czytania.
Okładka
przedstawia mężczyznę, najprawdopodobniej naszego bohatera Aarona. Tło w
kolorze błękitu i mężczyzna w garniturze przyciągają wzrok.
Andrea
to autorka i matka. Ma uroczą córeczkę dzięki, której poznaje Aarona. Jest on
bratem matki koleżanki córki z przedszkola. Aaron raz odbiera ją zamiast matki i właśnie
wtedy się spotykają. Andrea już raz się sparzyła i nie chce ponownie się
zakochać, dlatego nie ma nic przeciwko układowi z Aaronem.
Aaron
to młody i przystojny biznesmen. W przeszłości był zakochany, ale kobieta
zdradziła go. Obiecał sobie, że już nigdy nie zaufa żadnej kobiecie. Jednak piękna
brunetka ma swój urok.
Książka
naprawdę mi się spodobała. Oczekiwałam dobrego romansu i go dostałam. Dwie zranione
dusze, które nawzajem chcą się uleczyć, ale na drodze do szczęścia natrafiają
na wiele przeszkód. Jest oparta na schemacie, ale napisana w ciekawy sposób. Nie
jest pozbawiona wad, ale można przymknąć na nie oko. Jednak trafiłam na fragment,
gdzie autorka pomyliła imiona bohaterek. Może to wskutek tego, że chyba 3 z
nich miały imiona rozpoczynające się na literę A. Sama bym się pewnie pogubiła,
dlatego warto urozmaicać imiona. Ogólnie książka jest dobra i jeśli szukacie
ciekawie napisanego romansu z nutą erotyki, mogę Wam ją polecić.
Lecz
takie właśnie jest życie. Nie jest usłane różami. Nie jest czarne ani białe.
Każdy z nas boryka się z problemami różnej wagi. Nie istnieją pięknie historie
miłosne, spisane na kartach powieści, ponieważ życie pisze różne scenariusze, a
los decyduje o tym, co spotka nas za zakrętem.
Za
możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu:
Zapowiada się na ciekawą książkę :)Chociaż faktycznie taka ilość imion na 1 literę utrudnia ogarniecie historii
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy jest to gatunek, na który akurat jesienią mam ochotę. Zwykle wolę cięższe klimaty.
OdpowiedzUsuńDziękuję za recenzję. Błąd w imieniu został poprawiony i nowy nakład jest już bez błędu. Szczerze powiem, że nie wiem jak to się stało. Tyle razy czytałam tekst i tego nie wyłapałam, ale każdemu zdarzają się błędy ja z nich słynę ;)
OdpowiedzUsuńFajne, że Ci się książka spodobała. Ja jakoś bardzo rzadko sięgam po taką literaturę i nie wiem, czy mnie ta powieść skusi. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńCały czas przymierzam się do zakupu tej książki, chyba czas to zmienić ;)
OdpowiedzUsuń