Nie mogłam sobie pozwolić na strach. Tak
samo jak Christine. Musiałam być silna, wesoła i pełna optymizmu. Zawsze i
wszędzie. Byłam to winna jej i dzieciom.
Tytuł: Szczęście
dla zuchwałych
Autor:
Petra Hülsmann
Tłumaczenie: Agnieszka
Hofmann
Strony: 512
Bohaterka:
Marie
Wydawnictwo: Initium
Szczęście nie rośnie na drzewach –
czasem trzeba o nie zawalczyć. Zabawna i wzruszająca opowieść o kobiecie, która
odważyła się być szczęśliwa.
Stoisz po szyję w wodzie? Głowa do góry!
Imprezy, wolność, beztroska − dla Marie nie ma nic ważniejszego. Wszystko
zmienia się, kiedy jej siostra Christine zapada na ciężką chorobę i prosi, by
na czas terapii zaopiekować się jej dziećmi. Jakby tego było mało, Marie ma
przejąć jej posadę w rodzinnej stoczni jachtowej. Zupełnie nie ma ochoty na
nowe wyzwanie, a tym bardziej na nowego szefa, sztywnego nudziarza o imieniu
Daniel. Podczas gdy jedna katastrofa goni drugą, a życie staje się chaosem,
Marie powoli zaczyna pojmować, że są na świecie rzeczy, o które warto walczyć.
I że pewne sytuacje – na przykład nowa miłość − dopadają człowieka wtedy, gdy
się tego najmniej spodziewa. (Opis Wydawcy)
Jak słońce mogło świecić, niebo być tak błękitne?
Dla ludzi tam, w dole, życie toczyło się dalej, jakby nic się nie stało. Ale
moje życie stanęło na głowie w ciągu niecałych dwudziestu czterech godzin.
Nie mówiąc o życiu Christine. Moja siostra miała raka, wolałam nawet sobie nie wyobrażać, czego będzie doświadczała przez najbliższe tygodnie.
Nie mówiąc o życiu Christine. Moja siostra miała raka, wolałam nawet sobie nie wyobrażać, czego będzie doświadczała przez najbliższe tygodnie.
Marie
Ahrens to młoda i szalona kobieta, która korzysta z uroków życia wraz z
przyjaciółmi. Jest czarną owcą w rodzinie, która odcięła się od rodzinnej firmy
i pracuje w kawiarni. Wynajmuje mieszkanie wraz z przyjaciółką Hanną, z którą prowadzi
imprezowe życie. Nie znosi zaangażowania i związków, dlatego od czasu do czasu
spotyka się z Samem. Łączy ich jedynie układ. Wszystko zmienia się, gdy jej
siostra Christine informuję ją, że ma raka. W jednej chwili życie Marie zmienia
się o 180 stopni. Przenosi się do siostry, by zaopiekować się nią i dwójką
siostrzeńców, Toni i Maxem. Dodatkowo ma przejąć stanowisko siostry w rodzinnej
firmie, stoczni jachtowej. Ma się uśmiechać i prowadzić luźne pogawędki, a
wszystkim innym ma zająć się Daniel Behnecke. Marie go nie znosi i uważa za
nudziarza. Każda rozmowa kończy się kłótnią, więc jak mają ze sobą
współpracować?
Myślałam,
że dostałam do ręki książkę, która niczym mnie nie zaskoczy. Okazało się
jednak, że ta książka kryje w sobie bardzo wiele. Uczy, bawi i sprawia, że
zaczynamy myśleć. Pokazuje jakie życie może być kruche i że nie zawsze jest ono
sprawiedliwe. Mimo że jest to obyczajówka, to naprawdę niesie ze sobą ważny
przekaz.
Marie
może się wydawać pustą lalą, którą nie interesuje nic poza czubkiem własnego nosa.
Jednak poznajemy ją bliżej i zaczynamy ją rozumieć. Za maską wyluzowanej i
szczęśliwej kobiety, skrywa się ta druga, inteligenta i wrażliwa osoba. Przeszłość
kobiety sprawiła, że kryje w sobie prawdziwą siebie, a udaję głupią. Tę prawdę
odkrywa Daniel. Widzi, że kobieta zna się na pracy w firmie, ale coś ją
powstrzymuje przed zaangażowaniem się. Przed chorobą siostry pojawiała się w
niej tylko raz w roku na festynie. Jak wyglądała jej przeszłość i dlaczego
ucieka przed tym, co kocha? Czy odważy się zawalczyć o własne szczęście?
Dzięki
książce poznajemy losy rodziny, która zostaje doświadczona przez los. Zmaganie się
z rakiem to nie przelewki, a cierpi nie tylko pacjent, ale też rodzina. Z każdym
dniem, gdy osoba chora traci wiarę i siły, to rodzina jest największym
wsparciem. Pacjent może się poddać, ale rodzina nigdy.
Historia
bardzo mi się spodobała. Nie mogłam się oderwać, dopóki nie przeczytałam
ostatniej strony. Książka bawi i wzrusza. Pokazuje jak ważna jest rodzina i
wsparcie, a także siła odwagi. Nikt nie przeżyje za nas życia, a życie, które
nas nie uszczęśliwia, jest nic nie warte. Czasem trzeba się odważyć i zawalczyć o siebie i swoje szczęście. Marie pokazała
nam, że warto. Zdecydowanie polecam Wam tę książkę. Każdy znajdzie w niej coś
dla siebie.
Facet przebiegł bez głowy dwanaście metrów,
żeby uratować swoją załogę. Chyba wszyscy możemy brać z niego przykład. I
właśnie dlatego zabrałam tam dzieci. Chciałam im pokazać, że można osiągnąć
wszystko, jeśli trzeba. Bo wszyscy troje w pewien sposób musimy przebiec teraz
dwanaście metrów bez głowy.
Jak trudno czasem wyjść ze skorupy obaw i zawalczyć o swoje. Niekiedy łatwiej jest to zrobić dla rodziny niż dla siebie. Lubię pozytywne przesłania w książkach. :)
OdpowiedzUsuńA przygoda z książką przyjemnie się zapowiada, dobrze trafiłaś z wyborem dla siebie. :)
UsuńNie słyszałam o tej książce, jednak po twojej recenzji stwierdzam, że mogłaby mi się spodobać ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam być w.ten sposób zaskakiwana przez książkę. Tytuł już zapisany :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki, ale chętnie poznam - zachęciłaś mnie. Szykuję właśnie stosik lektur na jesienną szarugę.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo nie miałam tego tytułu w planach, ale teraz jestem bardzo ciekawa tej historii.
OdpowiedzUsuń