czwartek, 22 sierpnia 2019

"Słowo do ciebie" Kandi Steiner


Las, góry i dwa samotne serca,
które połączy miłość.





Tytuł: Słowo do ciebie
Autor: Kandi Steiner
Tłumaczenie: Ischim Odorowicz-Śliwa
Strony: 356
Bohater/ka: Anderson/Wren
Wydawnictwo: Kobiece


Lato w małej górskiej miejscowości wydaje się tym, czego potrzebuje Wren Ballard. Niedawno zakończyło się jej małżeństwo, przez co kobieta czuje się zagubiona i nie ma pojęcia, co dalej zrobić ze swoim życiem. Na miejscu poznaje chimerycznego, ale też niezwykle pociągającego mężczyznę – Andersona Blacka. Ich sąsiedzka znajomość rozpoczyna się burzliwie, ale z czasem zaczyna ich łączyć coraz więcej.
Okazuje się, że nie tylko Wren nosi w sercu trudne do zagojenia rany. Dwoje ludzi z bolesną przeszłością wkrótce odkryje, że aby znów zacząć żyć, trzeba najpierw wybaczyć samemu sobie. (Opis Wydawcy)


Nie miałam pojęcia, co robić, dokąd powinnam się udać ani kim powinnam być - i chyba właśnie dlatego ponownie załadowałam swojego SUV-a i wynajęłam, na całe lato domek letniskowy oddalony o godzinę drogi od Seattle.


Pierwsze, co przyciągnęło mnie do książki to cudowna okładka. Jest przepiękna, delikatna, niewinna i słodka. Zapowiada nam cukierkową historię, ale czy na pewno?

Wren właśnie zakończyła swoje małżeństwo, wbrew wszystkim i wszystkiemu. Nikt, nawet rodzina nie popierała jej decyzji, bo z mężem uważani byli za parę idealną. Nikt nigdy nie zauważył, że coś jest nie tak. Jednak Wren wszystko tłumiła w sobie, zmieniła się i już nie było odwrotu. W pewnym momencie postanawia coś zmienić i bierze rozwód. Dotąd jej życie było poukładane, a teraz zostaje sama. Nie wie, w którą stronę ma iść. Dlatego właśnie wynajmuje domek, godzinę drogi od Seattle, by zregenerować siły. Nie spodziewa się, że na jej drodze stanie przystojny nieznajomy.

Anderson od paru lat nic nie zmienia w swoim życiu. Jego dzień codziennie wygląda tak samo. Pobudka, praca, sen. Dopóki nie spotyka na swej drodze Wren. Wtedy wszystko się zmienia.


Czasami zagubienie jest jedynym sposobem
na odnalezienie siebie.
Czasami gojenie się rany tylko wzmaga ból.
Czasami ukojenie można znaleźć zupełnie gdzie indziej,
niż się go szukało.


To pierwsze spotkanie z autorką i uważam, że było ono udane. Książka mnie wciągnęła, strony bardzo szybko uciekały, a historia stawała się coraz lepsza. Lekki i płynny styl plus wartka akcja. Przepis na sukces.

Bohaterowie to ludzie z krwi i kości, tacy, których można spotkać w prawdziwym życiu. Nie są pozbawieni wad i popełniają błędy. 

Wren jest projektantką mody, lecz ostatnio wena nie przychodzi. Wyjeżdża z miasta, by odpocząć i stworzyć nową kolekcję ubrań, ale nic nie idzie po jej myśli. Zatraciła siebie w małżeństwie, nie pamięta już jaka była, a prawdziwą twarz chowa pod nienagannym makijażem i ubiorem. Czuje się samotna, choć ma grono przyjaciół. Taką samą samotność widzi w oczach Andersona. Chce, by smutek w jego oczach zniknął. Ale czy to takie łatwe?

Anderson to młody mężczyzna, który utknął w czasoprzestrzeni. Żyje jak robot, dniem za dniem. Wykonuje swoją pracę, odhacza na liście zadania do wykonania i nic poza tym. Wegetuje. Wiele lat temu coś się wydarzyło i Anderson uważa, że nie zasługuje na życie. Czuje się winny, że on żyje, a ona nie. Dlatego przestał żyć, wraz z nią. Nie chce się nim cieszyć i być szczęśliwym. Czy Wren zburzy ten mur?

Książka naprawdę bardzo mi się spodobała. Jest taka życiowa i piękna. Opowiada o losach dwójki samotnych bohaterów, których moglibyśmy spotkać na ulicy. Jest autentyczna, nieco smutna, ale dająca nadzieję. To historia o miłości, przyjaźni, o odnajdywaniu siebie, ale też o wybaczaniu sobie i ponownym otwarciu się na drugiego człowieka. Jest smutna, ale na swój sposób piękna. Porusza temat utraty bliskiej osoby, dlatego wywołuje mnóstwo emocji. Dajcie się jej porwać. Koniecznie przeczytajcie!





Nie zamierzałam już dłużej spierać się sama ze sobą o to, czy moje decyzje były egoistyczne, czy odważne. Przestałam się tym przejmować. Ponieważ dla mnie były właściwe. To było moje życie i miałam je tylko jedno. Nie wiedziałam, jak długie będzie ani z kim przyjdzie mi je dzielić, ale byłam przekonana, że zasługuje na jego przeżycie. W szczęściu. I to właśnie miałam zamiar zrobić.





Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu: 



6 komentarzy:

  1. Chwilowo nie mam jej w swoich czytelniczych planach, ale recenzja zachęca.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Może sięgnę na jesień. Lubię takie historie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka rzeczywiście jest słodka. Idealna lektura na jesienne, długie wieczory <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że nie lubię smutnych książek. Jeżeli czytam tego typu powieści to zdecydowanie nikt nie może w nich umierać ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zupełnie nie moja bajka, ale z cała pewnością znajdzie swoich fanów.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)
Jest to dla mnie motywacja do dalszej pracy :)
Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.