piątek, 1 lutego 2019

"Birthday Girl" Penelope Douglas


Nie pozwól, by ograniczała cię twoja płeć.

Tytuł: Birthday Girl
Autor: Penelope Douglas
Tłumaczenie: Maciej Olbryś
Strony: 470
Bohaterowie: Pike/Jordan
Wydawnictwo: NieZwykłe

Jordan
Przygarnął mnie, gdy nie miałam dokąd iść. Nie wykorzystuje mnie, nie rani ani o mnie nie zapomina. Nie traktuje tak, jakbym była niczym. Nie bierze mnie za pewnik. Nie sprawia, że czuję się zagrożona. Nie zapomina o mnie. Śmieje się razem ze mną. Patrzy na mnie. Słucha. Broni. Zauważa. Czuję na sobie jego oczy, gdy razem jemy śniadanie. Kiedy wraca z pracy, moje serce zaczyna bić szybciej na dźwięk parkującego na podjeździe samochodu. Muszę to zatrzymać. To się nie może wydarzyć. Siostra powiedziała mi kiedyś, że porządni faceci nie istnieją, a nawet jeśli na jakiegoś trafię, to i tak pewnie będzie zajęty. Sęk w tym, że to nie Pike Lawson jest zajęty. Tylko ja.

Pike
Przygarnąłem ją, bo myślałem, że jej pomagam. W zamian czasem coś ugotuje i trochę posprząta. Jasny układ. Szybko zrozumiałem, że to wcale nie będzie takie proste. Muszę się powściągać, by o niej nie myśleć i przestać wstrzymywać oddech za każdym razem, gdy trafiamy na siebie w domu. Nie mogę jej dotknąć i nie powinienem tego pragnąć. Jednak za każdym razem, kiedy nasze ścieżki się przecinają, ona coraz bardziej staje się częścią mnie. Nie możemy sobie na to pozwolić. Ma dziewiętnaście lat, a ja trzydzieści osiem. Jestem ojcem jej chłopaka. I tak się niefortunnie składa, że oboje właśnie wprowadzili się do mojego domu.
(Opis z Lubimy Czytać)



Wiesz, chciałabym mieć na brzuchu sześciopak - mówię, przeżuwając - ale te pączki z dziurką są po prostu zbyt dobre.

Jordan jest spokojną i cichą dziewczyną. Ma chłopaka, jednak czy on jest odpowiednim kandydatem dla niej? Jordan jest sumienna, przykłada się do obowiązków. Czuje się trochę niezręcznie mieszkając u Pike’a, w końcu coś się między nimi zrodziło zanim zorientowali się czyim on jest ojcem. Stara się wypełniać wszystkie swoje obowiązki w jego domu, jednak gdy Cole nie wypełnia swoich, zajmuje się i nimi. Chroni swojego chłopaka, by nie wyszedł przed ojcem na kompletnego ignoranta. Jednak to, co zaczyna czuć do Pike’a, przez ich częste rozmowy, wspólne prace, wkurzanie się, jest nie na miejscu, a ich miłość z góry skazana jest na niepowodzenie. Czy mają szansę?

Pike i Cole to zupełne przeciwieństwa. Gdy pierwszy jest zawsze, można na niego liczyć w każdej chwili, spędza czas z Jordan, to Cole jest jakby bohaterem epizodycznym. Tu go trochę, tu trochę, a tak naprawdę można odczuć, że jest dupkiem i zimnym draniem w stosunku do swojej dziewczyny. Nie interesuje się nią i ma gdzieś czy ma jak wrócić do domu. Co tak naprawdę skrywa? Pike, za to jest cudownym, czułym i kochanym mężczyzną. To ideał, chociaż może w wieku Cole’a, był taki sam? Czy jego miłość do Jordan wystarczy, by byli razem?

Żeby jutro było lepsze niż dzisiaj.

Książkę czyta się lekko i szybko, mimo sporej objętości i długich rozdziałów. Polubiłam styl autorki już od pierwszego zdania i z każdym kolejnym było świetnie.
Akcja powieści ani nie pędzi, ani się nie wlecze, jest idealna, a wszystko się ze sobą łączy, przez co się nie pogubimy.

Okładka jest ciemna z jasnym napisem, a w tym napisie mamy kobietę na basenie. Jest dość nietypową okładką, ale podoba mi się.

[...] Potrzebujemy pokarmu, by przeżyć, ale tak naprawdę ktoś musi złamać nam serce przynajmniej raz, żebyśmy mogli przetrwać. Najlepsze w tym jest to, że ten pierwszy raz zawsze jest najgorszy. Już nigdy nie będziesz tak samo cierpieć.
Jest to jakieś pocieszenie.

Miłość czasem potrafi płatać figle, ale jedno jest pewne: nie zna różnicy wieku. Dwójka naszych bohaterów doświadcza tak silnego uczucia pomimo dziewiętnastu lat różnicy. Sporo! Ale jeśli się kocha nic nie jest wystarczającą przeszkodą, by zniszczyć ten związek. Chociaż… tutaj mamy Cole’a, chłopaka Jordan oraz matkę chłopaka, która cały czas chce być w centrum zainteresowania, która miesza jak jej się tylko podoba. Ale czy są na tyle silni i pewni swojego uczucia, by ogłosić je światu, by przyznać się przed Cole’m, by być na językach całego miasteczka?

Podobała mi się ta historia, bo mimo wszystko różniła się od innych pozycji jakie czytałam do tej pory. Mimo swojej objętości nie odstraszyła mnie, a dostarczyła niezapomnianych wrażeń.

Polecam Wam gorąco tą historię, rozpali Was w te zimne i długie wieczory.



- Pike jest dowodem na to, że uczymy się wtedy, gdy jesteśmy do tego zmuszeni, i to, co przeżyliśmy, a nie czas zmieniają nas w dorosłych.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu:








8 komentarzy:

  1. Brzmi całkiem-całkiem, ale na romanse potrzebuję naprawdę sporego napady chęci, którego aktualnie mi brak ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już jakiś czas temu zainteresowała mnie ta książka. Po Twojej recenzji wiem, że jest warta przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Klimatycznie nie wpasowuje się w mój gust czytelniczy, ale najważniejsze, że Tobie się podobało, sprawiło przyjemną rozrywkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Musze koniecznie przeczytać tę książkę to zdecydowanie coś dla mnie. Więc wypatruję promocji :) :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam uraz do Penelope Douglas, więc na pewno po to nie sięgnę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio nie sięgam po romanse, ale ten ma przyjemny klimat :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy zaczęłam czytać opis, pomyślałam sobie: „Meh, znowu romansik... I to jeszcze taki, gdzie bohaterowie się kochają, a wiecznie coś stoi im na przeszkodzie”. A kiedy dobrnęłam do jego końca... What The... Ekhem! Nie ma co – tę książkę muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że i Tobie przypadła ta książka do gustu :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)
Jest to dla mnie motywacja do dalszej pracy :)
Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.