Setka głosów i nastrój sprawiają, że włoski na moich rękach
stają dęba. Przechodzi mnie prąd. Wzdycham cicho, wyśpiewując kolejną zwrotkę.
To coś niesamowitego. W moim sercu panuje podekscytowanie i niczym niezmącone
szczęście. Tak chyba wygląda bożonarodzeniowy cud.
Tytuł: Miłość na święta
Autor: Justyna Dziura
Strony: 229
Bohater/ka: Layla/Ian
Wydawnictwo: Serwis Ridero
Miłość to temat rzeka. Pojawia się
niespodziewanie i nie zawsze jesteśmy na nią gotowi, ale gdy już ją docenimy i
pozwolimy wkroczyć jej w nasze życie, staje się magiczna.
Layla to ciepła i miła osoba, która kocha
święta. Prowadzi swój własny biznes, jakim jest produkcja i wysyłka ozdób
świątecznych, głównie własnoręcznie wykonanych bombek. Jest swoją szefową i
wszystko robi sama, przez co nie ma za wiele czasu na nic innego. Gdy brat
prosi ją o przysługę, by na jakiś czas przygarnęła jego najlepszego przyjaciela
pod swój dach, nie wie, że wywróci jej życie do góry nogami.
- Pomożesz mi, czy będziesz stał?
Wzięłam cię do pomocy, a nie na wzór.
lan wybucha gromkim śmiechem i pomaga mi utoczyć dużą kulę.
- Chciałabyś zbudować tak przystojnego bałwana.
Wystawia mi język. – A tak będzie, co będzie.
Książkę poznajemy z perspektywy obu bohaterów.
Ciekawym zabiegiem jest również odliczanie do świąt, później do Sylwestra i
kończąc na kolejnym święcie. Autorka pisze lekko i przyjemnie. Nie zanudza nas
zbędnymi opisami, mamy dużo dialogów, dlatego przez książkę się płynie.
Okładka jest prześliczna, magiczna i słodka.
Lepszej sobie nie wyobrażam. Sprawia, że chce się czym prędzej zabrać za
lekturę.
Layla obrała sobie za cel przywrócenia w Ianie
radości świąt. Czy jej się to uda? A może po drodze wzbudzi w nim jeszcze inne
zapomniane uczucia?
Podsumowując Miłość na święta jest książką
ciepłą, pozytywną i przepełnioną magią. Nie można się od niej oderwać, a
bohaterów nie sposób nie polubić. Ta historia mogłaby się wydarzyć tuż obok nas
i dzięki temu realizmowi jest jeszcze bardziej wartościowa. Polecam Wam ją z
całego serca. Nie pożałujecie!
Delikatne muśnięcie policzka Iana.
Pocałunek. Czy można to tak nazwać?
Chyba tak. Pocałowałam go.
Pierwsza zrobiłam ten krok.
Za
możliwość objęcia książki patronatem medialnym serdecznie dziękujemy Autorce
książki. Życzymy Ci dalszych sukcesów oraz mnóstwa weny.
Dziękuję!!! ❤️ ❤️ ❤️
OdpowiedzUsuńKocham was przeogromnie ❤️❤️
Dobrze, że to ciepła książka. Takie teraz są potrzebne.
OdpowiedzUsuńChętnie zwrócę uwagę na tę lekturę w przyszłości. Dziękuję za polecenie.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie słyszałam ani o tym tytule, ani nawet o wydawnictwie.
OdpowiedzUsuń