piątek, 19 lipca 2019

"Romans po brytyjsku" Vi Keeland, Penelope Ward



Nie da się napisać na nowo historii życia, jeśli nie dopuścisz do niej nowych postaci.




Tytuł: Romans po brytyjsku
Autor: Vi Keeland, Penelope Ward
Tłumaczenie: Marcin Machnik
Strony: 279
Bohater/ka: Simon/ Bridget
Wydawnictwo: Editio Red


Kiedy jesteś wdową po trzydziestce i samotnie wychowujesz ośmioletniego syna, musisz temu zadaniu podporządkować wszystkie plany, aspiracje i marzenia. Już podołanie codziennym obowiązkom staje się sporym wyzwaniem. Kolejny mężczyzna w życiu? Cóż... oni raczej nie są zainteresowani związkiem z kobietą z dzieckiem. Dlatego samotna matka nie powinna mieć większych nadziei na znalezienie odpowiedniego i odpowiedzialnego faceta, z którym stworzy szczęśliwą rodzinę, prawda?

Bridget Valentine doskonale zdaje sobie z tego sprawę i choć wpadli sobie w oko z Simonem Hogiem, młodym i wyluzowanym lekarzem, postanawia trzymać go na dystans. Zwłaszcza że wymiana ich pierwszych spojrzeń nastąpiła w niecodziennych okolicznościach: przy usuwaniu haczyka wędkarskiego z pośladka kobiety. Zaraz potem okazało się, że przystojny doktor będzie przez kilka miesięcy jej współlokatorem. Ich zamieszkanie pod jednym dachem sprzyja poznawaniu się, żartom i... wspólnemu czytaniu książek. Napięcie wzrasta, uczucia nabierają głębi. Tyle tylko że Simon na pewno nie jest odpowiednim mężczyzną dla Bridget...

Ta pogodna i pełna humoru opowieść szybko nabiera rozpędu. Opowiada o fascynacji, pożądaniu, ale i o odpowiedzialności za swoje decyzje i za uczucia innych osób. Bridget do niedawna nie była gotowa na nową relację, ale Simon jej się bardzo podoba. On natomiast zdaje sobie sprawę, że nie może sobie pozwolić na dłuższy związek, ale kobieta fascynuje go coraz mocniej. Jest jeszcze syn Bridget, który z radością zaakceptował i bardzo polubił „wujka”. Czy można w takim chaosie znaleźć właściwe rozwiązanie, które nikogo nie zrani?

On na pewno nie jest dla niej odpowiednim facetem. Prawda? (Opis - Lubimy czytać)


Miłość czyni cię silniejszym, a nie słabszym.


Los uwielbia płatać figle w najmniej oczekiwanym momencie. Jednak czasem najlepsze, co nas w życiu spotyka zdarza się niespodziewanie.

I tak też było w życiu Bridget. Zwykły wypad na ryby z synem skończył się wizytą w szpitalu z… haczykiem w pośladku. A gdyby tego było mało, Bridget trafiła na doktorka żartownisia, który miał okazję usłużyć jej swoją pomocą. Czy może być gorzej? Otóż okazuje się, że tak, gdyż kilka miesięcy później przypadek sprawia, że ów doktorek to Simon, jej nowy współlokator.

Uwielbiam pióro tego duetu i książki, które razem tworzą. I w tym przypadku się nie zawiodłam. Styl autorek niezmiennie jest prosty i lekki, z dużą dawką humoru i emocji. Śmiałam się w głos od samego początku dosyć burzliwej znajomości bohaterów. To z pozoru banalna lekturka, ale skrywa w sobie o wiele więcej, niż się wydaje. Nie zabrakło również pikantnych scen i seksualnych podtekstów, podkręcających atmosferę.

Bridget to silna, mądra i rozsądna pielęgniarka, wdowa wychowująca ośmioletniego syna, Brendana. Kilka lat temu jej ukochany mąż zginął w wypadku, a jej świat legł w gruzach. Po tej tragedii kobieta musiała mierzyć się z ogromnym bólem i samotnym macierzyństwem. Jedyne, co trzyma ją w ryzach i daje radość to jej syn, któremu podporządkowuje swoje życie. Wszystko się zmienia, gdy poznaje Simona. Ale czy kobieta jest gotowa, aby wyjść z żałoby i otworzyć serce na nową miłość? Czy zdoła pokochać innego mężczyznę równie mocno, co swojego zmarłego męża?


Podejmując życiowe decyzje, nie zawsze należy patrzeć na końcowy rezultat. Ludzie zapominają, że czasami ważniejsze okazują się małe przygody, które przeżyliśmy po drodze.


Simon to przystojny i utalentowany lekarz. Jest typem beztroskiego faceta, z dużym poczuciem humoru i wielką chęcią niesienia pomocy. Od zawsze liczyła się dla niego tylko kariera i życie bez zobowiązań. Do czasu, aż na swojej drodze nie spotkał Bridget i jej wspaniałego synka, którzy zachwiali jego światopogląd, do tego stopnia, że zapragnął czegoś więcej.

Dzieli ich niemal wszystko, ale tych dwoje połączył ból, wyraziste charaktery i wielkie serce. Obydwoje toczą nieustanną walkę ze swoimi demonami z przeszłości. Gdy wszystko zaczyna zmierzać w dobrym kierunku, na jaw wychodzą bolesne tajemnice, które mogą przekreślić ich szanse na wspólną przyszłość.

Romans po brytyjsku to przyjemna książka, która oderwie nas na kilka godzin od rzeczywistości i sprawi, że miło spędzimy czas. Jest pełna cierpienia, straty, kłamstw, tajemnic, ale również nadziei, namiętności i miłości. Pokazuje nam wartość rodziny i ogromne szczęście, jakie sprawiają dzieci. Opowiada o podejmowaniu trudnych decyzji, bolesnym procesie wychodzenia z żałoby, ponownemu zaufaniu i otwarciu się na nową miłość. Każdy z nas na nią zasługuje i dlatego warto o nią walczyć, a czasem i nawet zaryzykować lub coś poświęcić.
Ta historia nie jest idealna, ani pozbawiona wad, ale pokazuje, co tak naprawdę jest ważne w życiu i gwarantuje mnóstwo śmiechu. 
Z całego serca Wam ją polecam!


Prawdą jest, że największym ryzykiem jest unikanie ryzyka. Ale ryzyko polega na tym, że masz szansę coś zyskać lub stracić. Jeśli wiesz z całą pewnością, że stracisz, to nie masz do czynienia z ryzykiem. To jak skok z samolotu bez spadochronu z nadzieją, że i tak bezpiecznie wylądujesz.


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu:

5 komentarzy:

  1. Z chęcią te książkę przeczytam. Zapisuje sobie ten tytuł.
    Pozdrawiam 😀
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tytuł już za sobą i szczerze mówiąc po twojej recenzji mam ochotę do niego wrócić. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu wydawnictwa uparły się na okładki, gdzie są męskie gołe klaty? Na podstawie tego opisu można było stworzyć coś znacznie lepszego, gdzie z miejsca by się tej książki nie zakwalifikowało jako erokicz czy romakicz (erotyk plus kicz; romans plus kicz). Bo to, co powiedziałaś o tej książce zachęca do jej lektury, ale no... Wiem, nie ocenia się po okładce, ale jak tego nie robić, skoro ten gatunek ma wiecznie jedno i to samo na niej?

    OdpowiedzUsuń
  4. Na przyjemne wakacyjne czytanie, ciepłe nuty mile widziane. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ojjj nie dla mnie, ale w wakacje pewnie sporo kobiet ją przeczyta ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)
Jest to dla mnie motywacja do dalszej pracy :)
Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.